Coraz częściej i coraz chętniej uczestniczymy w życiu kulturalnym naszego miasta, tym bardziej, że
aktywny udział biorą w nim uczniowie Iwaszkiewicza. Ostatnio byliśmy na wernisażu, a w późny piątkowy wieczór
16 listopada 2012 r. wybraliśmy się do Domu Rzemiosła w Sochaczewie na przedstawienie pt. „Noce sióstr Bronte”,
w którym jedną z głównych ról grała nasza koleżanka z klasy II b LO, Aleksandra Popławska. Prawie cała nasza
klasa mocno trzymała kciuki za Olę. Żeby podkreślić jak bardzo jesteśmy z nią, każdy z nas założył coś
niebieskiego. To ulubiony kolor Oli. Przedstawienie było wspaniałe.

Oto opinie widzów:
Ola Popławska: Spektakl "Noce sióstr Bronte" jest autentyczną opowieścią o trzech siostrach, nieco zagubionych. Każda z
nich miała swoją własną, indywidualną osobowość, którą ja i moja grupa teatralna "Maska" chcieliśmy idealnie
odwzorować. Jedna z nich, Charlotte, marzyła o idealnym mężczyźnie, lordzie Byronie. Widziała go w swoich
wizjach. Anne zaś również marzyła o wielkiej miłości, ale nie tak burzliwej jak wyżej wymienionej siostry.
Postać, w którą się wcieliłam, czyli Emily Jane, autorka Wichrowych Wzgórz, miała skłonności do życia
wyobrażeniami, imaginacją swojego umysłu i właśnie te wyobrażenia nietypowych miłości przelewała na papier. Tym
samym stając się jedną z bardziej rozpoznawalnych pisarek.
Sztuki tej nie potraktowaliśmy w sposób dosłowny. Wybraliśmy drogę wgłębienia się w grane postaci i
zostawiliśmy wiele niedopowiedzeń. Interpretację przedstawienia pozostawiliśmy widzowi, więc ilu ludzi, tyle
opinii, osądów. Każda krytyka jest jednak budująca.
Nie mogłabym nie wspomnieć, że bardzo zaskoczyła mnie klasa (i nie tylko), która niemal w pełni
zmobilizowała się i ubrała na niebiesko - co bardzo podniosło mnie na duchu. Dziękuję!
Karolina Chojnacka: W spektaklu „Noce sióstr Bronte” urzekł mnie dynamizm. Chyba miał za zadanie podkreślenie chaosu, który
gościł w głowach sióstr. Moją uwagę przykuła naturalna i niesamowicie wyrazista gra aktorska dziewcząt. Na
scenie bez przerwy wiele się działo. Na początku trudno było skojarzyć, która z dziewczyn, którą postać gra.
Dopiero pod koniec spektakl zaczął się kleić w całość. Mam nadzieję, iż będę mogła zobaczyć przedstawienie po
raz drugi, aby jeszcze bardziej zanurzyć się w „Nocach sióstr Bronte”.
Natalia Paluch: Przedstawienie bardzo mi się podobało. Jestem pod wielkim wrażeniem, że tak młode dziewczyny potrafią
zagrać bardzo poważne role, pełne dynamizmu i ekspresji. Na scenie dużo się działo, było głośno i sceny budziły
wiele emocji. Chętnie obejrzałabym jeszcze raz ten spektakl. Podziwiam dziewczyny za tak wspaniałą grę na
scenie i za to, że wczuły się w swoje role i zagrały je naprawdę bardzo dobrze.
Monika Milczarek: Spektakl pt: "Noce sióstr Bronte" bardzo mi się podobał, chociaż wiele z niego nie zrozumiałam. Cechował
go niezwykły dynamizm. Ale według mnie było za dużo krzyku. Dziewczyny zachwyciły mnie dobrą grą aktorską.
Uważam, że gdybym obejrzała tę sztukę jeszcze raz, zrozumiałabym ją lepiej. Jestem pełna podziwu dla aktorów,
którzy włożyli w to przedstawienie masę pracy.
Ola Orzechowska:Przedstawienie podobało mi się. Jednakże zrozumiałam, o co w nim właściwie chodzi, dopiero pod koniec
spektaklu. Najbardziej podobał mi się dynamizm, jaki panował na scenie. Krzyki, bieganie. Aktorzy bardzo dobrze
zagrali swoje role.
Marta Kruszewska: Moje wrażenia ze spektaklu „Noce sióstr Bronte” są niezwykle pozytywne. Była to bardzo dynamiczna i
wymagająca od aktorów całkowitego zaangażowania emocjonalnego sztuka. Podobają mi się emocje zawarte w niej.
Sądzę, że z wieloma bohaterkami, w szczególności Emily Jane, sama mogłabym się utożsamić. Zresztą nie tylko ja,
ale również większość dziewczyn utożsamiała się z bohaterkami najbardziej oddającymi część ich osobowości.
Również dobór współczesnej muzyki sprawił, że dramat Suzanne Schneider zapadł mi w pamięć. Uważam, że naprawdę
warto było spędzić godzinę w teatrze. Dla mnie upłynęła ona bardzo szybko.
Joanna Kmiecik: Spektakl pt. „Noce sióstr Bronte” ogromnie mi się podobał. Od pierwszej minuty byłam zafascynowana grą
aktorską tych młodych ludzi. Aktorzy bardzo wczuli się w swoje role, widać było, że poświęcili wiele czasu i
pracy, aby osiągnąć tak wspaniały efekt. Chociaż nie wszystko zrozumiałam, chętnie obejrzałabym ten spektakl
jeszcze raz. Zapraszam wszystkich do obejrzenia go, bo naprawdę warto.
Patryk Dobrogost: Spektakl bardzo mi się podobał. Byłem pod wrażeniem gry dziewczyn. Do końca nie wiedziałem, o co chodzi,
gdyż wszystko działo się bardzo szybko. Gorąco zachęcam wszystkich do obejrzenia tego spektaklu.:)
Aldona Gasik: Przedstawienie pt. „Noce sióstr Bronte” bardzo mile mnie zaskoczyło. Było niezwykle interesujące, choć
przyznam, że jego sens i to, kto odgrywa jaką rolę, zrozumiałam dopiero podczas jego połowy. Mocną stroną tego
spektaklu okazały się osoby biorące w nim udział, które potrafiły przekazać stan emocjonalny przedstawianego
przez siebie bohatera. Również podobał mi się dynamizm panujący na scenie i jeszcze wiele innych szczegółów.
Trudno opisać tę inscenizację. Aby to zrozumieć, trzeba ją obejrzeć:)
Agnieszka Mućka: Kilkadziesiąt metrów kwadratowych sceny, oszczędna scenografia - tyle wystarczyło członkom grupy "Maska",
by widza "Nocy Sióstr Bronte" przenieść w świat emocji, skrajnych osobowości, tęsknoty za czymś, co każdej z
nich umknęło, co mogło być, a może było tylko ułudą spragnionych dusz. Energia i zapał młodych
artystów dały radość z obcowania ze sztuką, a w chwilach ciszy domowego zakątka, przyczynił się do refleksji o
tym, na ile nasza rzeczywistość odpowiada jej wcześniejszym wyobrażeniom. Podziw za włożony trud i brawa za
sukces. Miejmy nadzieję, że opiekun grupy w umiejętny sposób wykorzysta potencjał swoich podopiecznych i pomoże
im tworzyć sztukę.
Bogusława Górnicka: Dużo zamieszania, dużo emocji, dużo skojarzeń, natłok myśli. „Nocy sióstr Bronte” nie ogląda się raz.
Należy je obejrzeć następny i może kolejny raz. Dlaczego? To bardzo trudna sztuka, wymagająca dużego skupienia
i dobrego przygotowania merytorycznego widza. Zauroczył mnie profesjonalizm aktorów – młodych, wrażliwych
dziewcząt, niezwykle frenetycznych, szczerych w pokazywaniu emocji. Owa szczerość, wręcz nagość emocjonalna,
budziły podziw i niepokój. Olka zaskoczyła mnie ekspresją, wyrazistością. Na co dzień miła, uśmiechnięta
dziewczyna, zamieniła się na scenie w żądnego wrażeń, głodnego życia, niespokojnego ducha. Sztuka jest o sile
tworzenia, o marzeniach, rozczarowaniu, o tęsknocie za prawdziwą miłością ożywiającą szarą codzienność. Jest
jednocześnie pochwałą owej codzienności, bowiem na koniec jedna z sióstr mówi, że pisanie nie daje jej ciepła.
Z krainy marzeń chce wrócić do krainy codzienności. Gratulacje dla twórców spektaklu. ->
Fotoreportaż
Opracowała Joanna Kmiecik
Autorką pięknych zdjęć jest pani Aneta Stegenka. Dziękujemy za ich udostępnienie.